Porady, pomysły, wskazówki Psi behawiorysta Z psem na codzień

Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio odczuwaliście lęk. Może przed jakimś ważnym egzaminem. Może w momencie, gdy nie wiedzieliście, czy znajdziecie pracę. A może w dużo trudniejszych, życiowych chwilach. A czasem nie – bo lęk jest tak podstępny, że potrafi się do nas przyczepić bez żadnej racjonalnej przyczyny. I właśnie na tym polega jego trudność. Nie jest racjonalny. Często nie ma realnego zagrożenia. Można sobie mówić “nie ma się czego bać”… A jednak się boimy.

Tym lęk różni się od strachu.
Niby emocje podobne, ale strach ma konkretne źródło i daje nam szansę przystosowania się. To emocja, która pozwala działać, uczy nas omijać to, co zagraża. Tylko że w dzisiejszych czasach strach często przepoczwarza się w lęk. Traci swój sens, a zaczyna nas zjadać od środka. I zabiera to, co w nas ważne: spokój, kreatywność, otwartość, poczucie bezpieczeństwa.

Moi drodzy — lęk to dziś jedna z największych bolączek nie tylko ludzi.
To także problem naszych psów.
Psy mieszkają z nami, ale często nie mają warunków, które umożliwiają im regulowanie emocji. Krótkie spacery, brak możliwości eksploracji, hałas miasta, niemożność oddalenia się od bodźca — to wszystko powoduje, że lęk staje się czymś więcej niż chwilowym napięciem. Staje się codziennym towarzyszem.

I właśnie dlatego dziś chcę Wam opowiedzieć o trzech ważnych mechanizmach, które mogą pomóc psom w radzeniu sobie z lękiem.
Celowo wybrałem działania o skrajnie różnej ekspresji, energii i tempie.
Jedno bardziej analityczne, drugie kontemplacyjne, trzecie pełne dynamiki.
Ale wszystkie mają wspólny mianownikrozcieńczają lęk. Każde z innej strony. Każde inaczej.

Racjonalizacja? Trochę tak…

Ludzie często próbują “przegadać” lęk — tłumaczą sobie, że nic złego się nie dzieje. Że to tylko prezentacja, że to tylko ciemność, że to tylko rozmowa. I czasem działa — choćby na chwilę.

Czy pies może racjonalizować?
Z moich obserwacji wynika, że w pewnym sensie — tak.
Zdarza się, że pies początkowo boi się worka na śmieci w ciemnym zaułku, ale po kilku razach podchodzi, wącha… i zaczyna się wygłupiać. Odreagowuje. Robi “rozładunek” napięcia. Czy nie jest to trochę jak psia wersja racjonalizacji?
Nie w sensie myślenia, ale doświadczenia, że to coś nie było groźne.
I właśnie na tym polega piękno dobrze poprowadzonej sesji zapoznawczej — czy to z przedmiotem, czy z człowiekiem, czy z innym psem. Pies sam dochodzi do wniosku: „chyba nie trzeba się bać”. A to ma ogromną moc.

Samoregulacja – czyli jak pies odnajduje spokój

Jako tata pamiętam obóz dla świeżych rodziców. Uczyliśmy się tam radzić sobie z trudnymi emocjami. Były ćwiczenia oddechowe, elementy medytacji. Ale najważniejsze było dla mnie doświadczenie kojącej ciszy — nawet wśród zewnętrznych bodźców.
To był mój pierwszy tak głęboki kontakt z samoregulacją.

I dokładnie to samo widzę u psów.
Spacer z młodą, dorastającą suczką po mieście. Widzę napięcie — mięśnie napięte, spojrzenia szybkie, każdy dźwięk ją wybudza. Ale po chwili zaczyna węszyć. Skupia się. Wchodzi w tryb eksploracji. Jej ciało się rozluźnia, krok staje się bardziej swobodny. Nadal dostrzega bodźce, ale… radzi sobie.
I wtedy wystarczy z nią być. Zauważyć to. Zapamiętać to miejsce.
Wtedy wiem, że można tam wrócić. A wracając, można budować. Pomagać. Uczyć opiekuna zarządzania środowiskiem tak, by pies mógł odnaleźć wewnętrzne “okej”.

Znaczenie zabawy – kontrast i kontrwarunkowanie

Trzeci mechanizm, który często stosuję w pracy z psami lękliwymi, to świadome wykorzystanie zabawy.
Zabawa potrafi być terapią.
Tak, jak w escape roomie — jesteśmy podenerwowani, coś nas niepokoi, ale wiemy, że to tylko gra. Że możemy się bawić nawet w napięciu.

U psów działa to podobnie.
Gdy pies wchodzi w tryb łowiecki — obserwuje, goni, chwyta, czasem szarpie — jego ciało pracuje inaczej. Emocje się zmieniają. I w tym właśnie stanie wprowadzam coś trudniejszego: dźwięk, przedmiot, osobę. Coś, co w innych warunkach byłoby zbyt obciążające.
A tu… pies wraca do zabawy.
Wraca do aktywności.
Wraca do pozytywnego stanu.

To kontrwarunkowanie, które działa, bo oparte jest na realnej emocji, a nie tylko na zapychaniu psa smakołykiem, na który w sytuacji stresowej rzadko kiedy ma ochotę.
To nie znaczy, że zabawa załatwia wszystko — ale dobrze wpleciona w terapię, potrafi być cennym narzędziem.

I teraz dopiero puenta

Chciałem Wam dziś nie tyle dać konkretne techniki, co podejście.
Wprowadzić Was w klimat lęku. Żebyście na moment poczuli ten niepokój.
Bo gdy zaczniemy rozumieć czym jest lęk, jak działa, co przeżywa pies, dopiero wtedy możemy świadomie i empatycznie wspierać go w powrocie do równowagi.

I właśnie dlatego opowiedziałem o trzech działaniach, które z pozoru są zupełnie różne — mają inny rytm, inną energię, inne źródła.
Racjonalizacja to działanie “w głowie”, samoregulacja to powrót do równowagi przez ciało i środowisko, a zabawa łowiecka to czysta ekspresja i emocja.

Ale mimo tych różnic — wszystkie te działania mają wspólny mianownik.
Każde z nich rozcieńcza lęk. Każde pomaga psu złapać oddech. Każde daje przestrzeń na to, żeby niepokój nie zarządzał całym życiem psa.I to jest właśnie mój cel w szkoleniu o pracy z psami lękliwymi.
Nie tylko nauczyć, co robić, ale nauczyć czuć.
Nauczyć empatii.
Nauczyć patrzeć.
Bo zrozumienie jest pierwszym krokiem do skutecznego działania.

Podziel się Facebook